Klika lat temu na pożegnanie kolegi z pracy
jej wysokość*, upiekła ciasto. Jako że nie należę do zbyt wielkich fanów tego rodzaju imprez, nie byłam tym specjalnie zachwycona. Jednak ta "impreza" zapadła mi w pamięć z dwóch powodów. Po pierwsze jadłam wtedy na prawdę pyszne ciasto, którego smak pamiętam do dziś, i po drugie odkryłam bardzo ciekawego bloga którego podczytuję do dziś.
Jeśli chodzi o bloga to mowa o
whiteplate.blogspot.com jeśli chodzi o ciasto to przepis przedstawiam poniżej. Przepis oczywiście pochodzi z bloga
White Plate, zachęcam również do przeczytania podlinkowanego wpisu.
I tutaj muszę powiedzieć, że całkowicie zgadzam się z Liską, to powinno być nasze ciasto narodowe:)
Składniki:
200 g gorzkiej czekolady (ja używam 70%)
200 g masła
400 g cukru pudru (można dać mniej)
5 jajek
100 g mąki
500 g sera kremowego (mój ulubiony: mielony ser w pudełku marki President)
cukier waniliowy
200 g drylowanych wiśni (mogą być mrożone, mogą być z syropu - na zdjęciu wersja z tymi z syropu)
Przygotowanie:
Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej, następnie ostudzić.
Do misy miksera włożyć masło pokrojone w kostkę oraz 250 g cukru i zmiksować wszystko na gładką puszystą masę. Następnie zmniejszyć obroty i dodawać 3 jajka, wbijając po jednym, za każdym razem upewniając się że składniki dokładnie się ze sobą połączą.
W kolejnym kroku dodać roztopioną czekoladę, zmiksować. Na koniec dodać mąkę i ponownie wszystko zmieszać.
W drugiej misce zmiksować na gładką masę ser, 150 gram cukru, 2 jajka oraz cukier waniliowy.
Tortownicę 21 cm wysmarować masłem i wyłożyć papierem.
Około 3/4 masy czekoladowej wlać do tortownicy. Na masę czekoladową wylać masę serową.
Na wierzch wyłożyć pozostałą 1/4 masy czekoladowej i wiśnie.
Piec 60 min w temperaturze 170 stopni. Następnie wystudzić ciasto w ciepłym, ale otwartym piekarniku.
Należy uważać żeby od razu go nie schłodzić. Raz tak zrobiłam i podejrzewam, że to właśnie spowodowało że masa czekoladowa pozostała częściowo płynna.
Co oczywiście nie przeszkadzało w spałaszowaniu ciasta:) ale jeśli zależy Wam na osiągnięciu jednak bardziej stałej konsystencji nie polecam schładzać ciasta zbyt szybko.
* niestety tym razem nie udało mi się zrobić zdjęć po upieczeniu ciasta, zapewne dodam je przy kolejnej okazji
jej wysokość - koleżanka, jako że jeszcze pewnie kilka razy się tu pojawi (od czasu do czasu podsyła mi świetne przepisy i nie tylko:-), myślę że mogę spokojnie używać jej pseudonimu:)